środa, 27 kwietnia 2011

Paranoja, normalnie paranoja jakaś

Dziś, a w zasadzie wczoraj - post-świątecznie, trochę statystycznie.
Gdziekolwiek bym nie spojrzała - czy to wiadomości telewizyjne, czy strony internetowe, radio, fejsbuk - atakują mnie statystyki o pijanych kierowcach.
W te święta złapano ich 1876 i media tworzą wokół tego taką otoczkę, że można by pomyśleć, że to koniec świata.

A teraz spójrzmy na to na spokojnie - 400 wypadków, 35 ofiar śmiertelnych... W porządku współczuję ofiarą/rodziną ofiar, ale...
Po pierwsze - ile z tych wypadków zostało spowodowanych przez pijanych kierowców? Tego nikt nie mówi. Przypuszczam, że większość to kwestia braku koncentracji - "Wszystko wziąłem/wzięłam? Sernik? O Boże, zapomniałam/em o serniku!" i wjechanie komuś w tyłek to kwestia sekundy.

Poza tym - ile wypadków ma miejsce w Polsce codziennie? 15 osób ginie, 160 zostaje rannych.
A co do nietrzeźwych kierowców... Ta medialna nagonka doprowadza mnie do szału. I nie, nie jeżdżę po alkocholu - obecnie w ogóle nie jeźdżę, poza tym nie przepadam za alkoholem.
Ale spójrzcie na liczby - 1876... zaokrąglijmy już to do 2000.

W Polsce, w 2009 roku, prawo jazdy miało prawie 18 milionów ludzi. Prawie połowa obywateli.
Samochodów - 11 milionów.

Tak więc licząc, że tylko jedna czwarta samochodów wyjechała w tych dniach na drogi (a było ich z całą pewnością więcej) wychodzi... że wypadkowi uległ jeden na 6875 samochodów. Na przepraszam bardzo, faktycznie, częstotliwość powalająca.
Co do kierowców - 1 na 1465. To tyle, ile gęstość zaludnienia na metr kwadratowy w Nowym Sączu.

Wypadki powoduje znacznie częściej niż prędkość, czy nietrzeźwy kierowca (od których powinniśmy odliczyć obcokrajowców, którzy są przekonani, że jadą zgodnie z przepisami, ponieważ w ich krajach próg alkoholowy jest wyższy) powoduje czynnik ludzki - dziecko w foteliku, próba uniknięcia przejechania milusiego dzikiego lisa, pełny pęcherz, kłótnia w domu, obrażona/y żona/małżonek na siedzeniu obok, gorąca kawa na spodniach...

Ludzie, nie dajmy się zwariować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz