niedziela, 24 kwietnia 2011

"Lunatic is in my head..." vs Na na na, jak bardzo cię kocham/Tak bardzo mi źle

Mojego fejsbuka zasypały podlinkowane z jutuba piosenki.
I wszystko byłoby ok, pomijając fakt, że większość stanowi techno (muzyka klubowa? nie rozróżniam), hiphopolo i inny masowo produkowanych chłam.
Porządne kawałki, takie z duszą, znalazłam w tej lawinie prawie trzydziestu postów z rzędu... dwa.

Może to kwestia mojej rodziny i znajomych (nie będę usuwać kogoś, bo ma beznadziejny... a raczej nie ma gustu muzycznego), a może po prostu dobra muzyka... wymiera?

Tak naprawdę, ile jest obecnie dobrych polskich zespołów? A ile z nich może liczyć na jakąkolwiek promocje medialną?
Można by je policzyć na palcach ręki ślepego rzeźnika.
Tak samo jest wszędzie - to nie tylko kwestia tego kraju.

Co jest takiego fajnego w gościu napieprzającym, przez cały 'utwór' młotkiem? Jeśli lubisz dźwięki robót budowlanych, to zostań budowlańcem.

Istoty, z braku lepszego określenia, ludzkie puszczające, ponownie - z braku lepszego określenia, muzykę z telefonów na dworze i w komunikacji publicznej w ogóle przemilczę, bo nie zasługuje to na nic więcej, niż na zdegustowane prychnięcie.

Skąd to się bierze? Nawet nie wiem, jak to nazwać. Przerabianie wszystkiego na lekkostrawną papkę?
Tak, to chyba najlepsze określenie.
Mam na myśli to, że ta... ten zestaw dźwięków ma się sprzedawać. I tyle. Nie ma żadnego przekazu. Puenty. Emocji. Fabuły, drugiego (w zasadzie nawet - pierwszego) dna.

W rezultacie - jest bezwartościowy.

Dlatego teraźniejsze gwiazdki, którymi imionami, czy pseudonimami nie chce mi się zaśmiecać pamięci, rozbłyskują jedną, nieskomplikowaną, skoczną pioseneczką i składającą się głównie z posmarowanych oliwką pośladków i podskakujących piersi, i gasną - a minutę później są nikim, może nawet bardziej, niż wcześniej. Nic nie oferują, nikt więc o nich nie pamięta.

Jest też inna muzyka - ta, która wciska ci się pod skórę i sięga duszy, chwyta za serce i nie chce puścić.
Muzyka tworzona przez ludzi z pasją.
Szkoda, że to gatunek na wymarciu - wypierany przez słodkie dziewczynki za którymi stoi koleś z mikserem dźwięków, gdy ona wiją się i podskakują, i przez bandy młodych-gniewnych, którzy rymami częstochowskimi opowiadają o swojej nienawiści do Policji bo dostali kiedyś mandat za przechodzenie na czerwonym świetle. No i oczywiście przesłodkich chłopczyków przed lub ledwo po mutacji w outsiderskich i oryginalnych strojach z butku w centrum handlowym.

Kocham muzykę, naprawdę. Słucham w zasadzie wszystkiego, od klasycznej, do elektronicznej...
Co chwilę widzę ludzi, którzy rzucają na prawo i lewo tym, jak to oni nie mogą bez muzyki żyć, jak bardzo są od niej uzależnieni, jak bardzo ją kochają...
Więc mam tylko jeden apel: Kochasz? Nie krzywdź!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz